Uwaga na oszustwa nad Bałtykiem! Nie daj się zwieść „Januszom biznesu”

Antoni Kwapisz
30.03.2018

Wakacje nad rodzimym Bałtykiem są podstawową formą spędzania urlopu dla wielu milionów Polaków. Cenimy sobie, że jesteśmy u siebie, płacimy w złotówkach (często znacznie mniej niż za granicą), możemy wypoczywać na przepięknych plażach i nie męczymy się zbyt długim dojazdem. Ta sielanka może się jednak szybko skończyć, gdy padniemy ofiarą sprytnych oszustów, których nad Bałtykiem niestety nie brakuje – szczególnie w sezonie wakacyjnym. Na co trzeba uważać? Przeczytaj.

„Świeża rybka”

Nad Bałtykiem nie ma chyba restauracji, która nie serwuje tzw. świeżej ryby. Problem w tym, że wiele z nich zwyczajnie oszukuje gości. Ryby wcale nie są świeże, nie zostały nawet złowione w Bałtyku, bo pochodzą z przetwórni, które importują je z zagranicy (także z Chin!). Jak nie dać się oszukać? Najlepiej zamawiać rodzime gatunki ryb (dorsz, flądra, halibut) oraz wybierać te restauracje, które otwarcie pokazują swój asortyment w wersji surowej.

„Wędzona rybka”

Kolejny popularny przekręt, z którym mamy do czynienia nad Bałtykiem. Prawdziwych wędzarni ryb w miejscowościach turystycznych jest jak na lekarstwo. Znacznie częściej można natomiast trafić na punkty, w których wędzi się… wcześniej już uwędzone ryby. Taki sprzedawca kupuje towar w hurtowni, a później trzyma go w amatorskiej wędzarni, by po prostu uśpić czujność klientów.

Przekręty na wadze

Zasada jest prosta: przed zapłaceniem w restauracji koniecznie należy sprawdzić, czy gramatura widniejąca na rachunku zgadza się z tym, co właściwie otrzymaliśmy. Na tym polu dochodzi do ogromnej liczby oszustw. Nieświadomi turyści płacą np. za dwa kilogramy golonki, choć dostali tylko kilkaset gramów mięsa. Bardzo łatwo można oszukać na rybach – restauracja podają gramaturę mrożonego produktu, który oczywiście jest znacznie cięższy.

Sztuczny bursztyn

Sprzedawanie fałszywego bursztynu jest nadbałtycką plagą, z którą trudno jest walczyć. Skoro istnieje popyt, to zawsze będzie też podaż. Turyści dają się nabrać na różne opowieści, np. o ubogiej rodzinie, która żyje ze zbierania bursztynu i dlatego sprzedaje go znacznie taniej niż sklepy jubilerskie. W efekcie kupują szklane czy plastikowe podróbki z Chin, do złudzenia przypominające oryginał. Szacunki mówią, że około 15% produktów z bursztynu oferowanych nad polskim Bałtykiem, to podróbki.

Nie daj się nabrać. Nawet podczas beztroskich wakacji zachowaj czujność, bo oszuści są naprawdę sprytni i bezwzględnie wykorzystują naiwność turystów.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie