Hotele nie dość, że są bardzo drogie (i wciąż podnoszą stawki), to jeszcze próbują dodatkowo zarabiać na swoich gościach. Typowym przykładem jest tutaj naliczanie dodatkowej opłaty za miejsce parkingowe. Absurd? Nie, rzeczywistość, z którą trzeba się mierzyć m.in. w hotelach z wysokiej półki.
Wymówek jest całe mnóstwo, ale tylko jedna prawdziwa: chodzi o zarabianie na turystach. Jeszcze do niedawna było czymś oczywistym, że rezerwując nocleg, w cenie otrzymamy miejsce parkingowe – niekoniecznie w garażu podziemnym, ale przynajmniej blisko hotelu. Dziś taki model odchodzi do lamusa.
Hotele tłumaczą to na różne sposoby: kosztami budowy parkingu, opłatami na rzecz samorządu czy koniecznością wynajmowania prywatnego parkingu dla gości w okolicy. Fakt jest jeden: trzeba płacić, często bardzo słono.
Ceny za postój auta na przyhotelowym parkingu potrafią być szokujące. Zdarza się, że hotel życzy sobie za to np. 100 czy 200 zł za dobę! Słyszeliśmy o rekordzistach oczekujących nawet 500 zł za dobę postoju na parkingu strzeżonym w garażu podziemnym!
Standardowe stawki są nieco mniej absurdalne, natomiast i tak trzeba się przygotować na wysupłanie z portfela dodatkowych 30-50 zł za dobę.
Gwoli sprawiedliwości należy oddać, że nie jest to tylko polski wymysł. Opłaty za parkowanie są standardem w krajach Europy Zachodniej, gdzie nikogo nie dziwią stawki na poziomie kilkunastu czy nawet ponad 20 euro za dobę.