Wyjazd na zagraniczne wakacje w założeniu powinien być bardzo przyjemny, zagwarantować szybką regenerację po ciężkim roku pracy, pozwolić nacieszyć się słońcem, pięknymi widokami i błogim lenistwem. Ten obraz coraz częściej zderza się jednak z brutalną rzeczywistością kreowaną przez lokalne władze. Nieświadomi turyści nagminnie łamią różnego rodzaju przepisy, za co grożą poważne konsekwencje, włącznie z mandatem opiewającym na zawrotną sumę, a nawet aresztem. Przykłady znajdziesz w naszym poradniku.
We wprowadzaniu takiego zakazu przodują Włochy. Tamtejsze miasta, na czele z Wenecją i Rzymem, bardzo surowo karzą turystów za to, że spożywają posiłki w miejscach do tego niewyznaczonych. Przykładowo: mandat w wysokości nawet do 500 euro można dostać za zajadanie się kawałkiem pizzy na placu św. Marka w Wenecji czy siedząc na misie fontanny di Trevi w Rzymie.
Z tak absurdalnym zakazem spotkamy się w światowej stolicy hazardu i rozpusty, czyli Las Vegas. Tamtejsze władze mają już dość fali żebrzących, wśród których znajdują się członkowie lokalnych gangów, świetnie żyjący z trudnienia się żebraniem. Dlatego turystów, ale też mieszkańców, obowiązuje kategoryczny zakaz wspierania żebrzących, za którego złamanie grozi wysoki mandat.
Sztandarowym przykładem walki z plagą okradania plaż jest Sardynia, gdzie zdarzały się już sytuacje, w których niepokorni turyści płacili bardzo wysokie mandaty za wyniesienie piasku czy muszelek. Najwyższa jak dotąd kara to 1000 euro! Akurat ten zakaz jest całkiem zrozumiały. Wynoszenie czegokolwiek z plaży ma negatywny wpływ na jej ekosystem. Pamiątek lepiej jest więc szukać w sklepach.
Zakaz publicznego okazywania sobie czułości obowiązuje w wielu atrakcyjnych turystycznie miejscach. Przodują w tym kraje azjatyckie oraz oczywiście bliskowschodnie. Nikt raczej nie przyczepi się do małżonków, którzy dadzą sobie buziaka podczas robienia selfie, ale już ostentacyjne spacerowanie za rękę, dotykanie się za pośladki czy namiętne całowanie może zostać surowo ukarane.
Z takim zakazem często można się spotkać w muzeach oraz środkach komunikacji zbiorowej – zwłaszcza w Azji. Za jego złamanie niekoniecznie grozi mandat, ale już wyproszenie z np. wagonu metra jak najbardziej. Warto się więc pilnować i zwracać uwagę na znaki informacyjne.