Karaiby są nierozerwalnie związane z niszczycielskimi huraganami, które nawiedzają ten region praktycznie co roku, oczywiście nie zawsze wyrządzając wielkie szkody. Huraganu nie da się porównać z nawet najsilniejszą wichurą. Wiatr, którego prędkość przekracza 200 km/h potrafi zdmuchnąć z powierzchni ziemi wszystko, co napotka na swojej drodze. Nic dziwnego, że osoby, które marzą o wakacjach na Karaibach, świadomie unikają okresów wzmożonej aktywności huraganów. Okazuje się jednak, że nie wszyscy podchodzą do sprawy w tak rozsądny sposób. Rozważasz wyjazd na Karaiby w czasie, gdy ryzyko huraganu jest bardzo wysokie? Najpierw przeczytaj nasz poradnik.
To w dużej mierze zależy od tego, o jakiej wyspie mówimy. Generalnie jednak odradza się wyjazd na Karaiby w okresie między drugą połową sierpnia a początkiem października, choć w niektórych częściach regionu huragany zdarzają się nawet w listopadzie czy w maju. Z tego wynika prosty wniosek: polska jesień nie jest dobrym momentem na to, by spełnić swoje marzenie o rajskich wakacjach na Karaibach.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego niektórzy świadomie decydują się na wyjazd na Karaiby w okresie huraganów, jest bardzo prosta: chodzi o pieniądze. Wystarczy porównać oferty biur podróży. Cena wycieczki np. do Dominikany we wrześniu jest o co najmniej 20-30% niższa niż w czerwcu czy lipcu. Nie wynika to z altruizmu touroperatorów.
Wrzesień to tzw. niski sezon w Dominikanie (i na innych wyspach Karaibów). Z powodu wysokiego zagrożenia huraganami gros turystów woli dopłacić, ale mieć zapewnione bezpieczeństwo. Jeśli ktoś kupuje wycieczkę do Dominikany z wylotem we wrześniu, musi brać pod uwagę, że wakacje życia okażą się koszmarem.
I nie ma w tym stwierdzeniu ani grama przesady. Kto nie przeżył huraganu, ten nie potrafi sobie nawet wyobrazić, jak wielka jest siła żywiołu. Nawet jeśli centrum huraganu znajdzie się daleko od miejsca spędzania wakacji, to i tak trzeba się liczyć z ogromnymi problemami.
Huraganowemu wiatrowi towarzyszą tropikalne ulewy. Normą jest, że na karaibskich wyspach nie ma prądu przez kilka dni, co oczywiście paraliżuje pracę hoteli. Obiekty są szczelnie zamykane i zabezpieczane przed żywiołem. Turyści nie mogą opuszczać hoteli, nie ma więc mowy o zwiedzaniu czy korzystaniu z basenu, a tym bardziej o kąpielach w Morzu Karaibskim.
Spędzanie wakacji w takich warunkach nie ma nic wspólnego z przyjemnością – przypomina raczej walkę o przeżycie w warunkach zbliżonych do wojennych. Gdy huragan minie, odsłoni pobojowisko, którego uprzątnięcie zajmie dużo czasu. Rajska plaża zamieni się w śmietnisko, a piękny hotel w ruinę. Czy naprawdę warto więc ryzykować i płacić spore pieniądze za przeżycie takiego koszmaru? Z pewnością znasz już odpowiedź na to pytanie.
Pamiętaj też, że huraganu nie da się przewidzieć z dużym wyprzedzeniem. Jeśli więc już upierasz się na wakacje na Karaibach w okresie zwiększonego ryzyka wystąpienia żywiołu, wykup wycieczkę dosłownie na ostatnią chwilę, wcześniej sprawdzając prognozy – najlepiej amerykańskich synoptyków.