Wiele polskich miast szuka własnej tożsamości i przede wszystkim rozpoznawalności. Te, które nie mają wyrazistych symboli lub uznanej marki stoją na mocno straconej pozycji. Na szczęście nie dotyczy to Gdańska. Miasto było jednym z bohaterów ostatniego spotu promującego walory turystyczne Polski. Dodajmy, że tym razem Gdańsk został utożsamiony z zupełnie nowym symbolem.
Polska promuje się za granicą również z Gdańskiem w tle
Może z tym gdańskim tłem nieco przesadzamy, bo w reklamówce został wykorzystany właściwie tylko jeden pomorski motyw, ale za to dość zaskakujący – PGE Arena. Jeśli nie widzieliście klipu, to macie teraz okazję rzucić okiem:
https://www.youtube.com/watch?v=mr-MqNmdr7g
Tak, to prawda – w spocie Gdańska nie reprezentuje Neptun, Heweliusz, ani nawet panorama Motławy. Symbolem miasta uczyniono natomiast stadion piłkarski przygotowany specjalnie z myślą o Euro 2012. Arena jest piękna, a twórcy klipu wykorzystali także jej konotacje z bursztynem. Naszym zdaniem to bardzo dobry zabieg, który pozwoli zainteresować Gdańskiem (i Polską w ogóle) nieco młodszych widzów zza granicy.
Zwróćmy uwagę, że klip adresowany jest właśnie do obcokrajowców, którzy niekoniecznie muszą mieć z naszym krajem jakieś skojarzenia. Widząc ogromny stadion wyciągany na brzeg mogą wyobrazić sobie, że Polska jest krajem nowoczesnym, ambitnym, stawiającym na niestandardowe rozwiązania i szukającym nowej symboliki. Zabytki przecież są w większości miejsc na świecie. Klucz w promowaniu miast czy krajów tkwi więc w elemencie zaskoczenia, niedopowiedzenia, inspiracji. W tym przypadku udało się naprawdę nieźle.
Baśniowa promocja Polski
Warto zwrócić uwagę, że w całym spocie gdański stadion jest jedynym tak wyrazistym symbolem. Czytelna dla Polaków bitwa pod Grunwaldem, historia smoka wawelskiego i śpiący rycerz raczej nie będą jasnym komunikatem dla widza z innego kraju. Naszym zdaniem moment wyciągania PGE Areny z morza jest najmocniejszym i najlepszym fragmentem całej reklamówki.
W Warszawie twórcy klipu umieścili scenę walki rycerskiej, w Krakowie oczywiście kluczowe znaczenie ma smok, a w Tatrach obserwujemy wzbudzenie rycerza (według legendy częścią jego twarzy jest Giewont). Chłopiec opowiadający o swojej wizycie w Polsce jest tymi obrazami wyraźnie zachwycony i przejęty. Sposób prowadzenia narracji jest bardzo dobrze dobrany i dość nowatorski, a baśniowa atmosfera spowijająca nasz kraj naprawdę idealnie pasuje do całej historii.
Czy stadion może być trwałym symbolem miasta?
Można się zastanawiać, dlaczego w reklamówce symbolem Gdańska uczyniony został stadion piłkarski. Nie jest ani największy w Polsce, ani najnowszy, nie stoi nawet w zbyt okazałej okolicy (co autorzy klipu sprytnie ukryli). Zwróćmy jednak uwagę, że do ogólnej świadomości ludzi najlepiej trafiają symbole.
Młody człowiek np. z Hiszpanii niekoniecznie musi wiedzieć, kim jest facet z trójzębem umieszczony na fontannie lub jaką historię ma za sobą Bazylika Mariacka (podobnych świątyń przecież w jego kraju nie brakuje). A stadion? Przemawia do wyobraźni, kojarzy się z emocjami, jest piękny i do tego twórcy klipu świetnie wykorzystali motyw bursztynu wyciąganego na brzeg.
Oczywiście Gdańsk nagle nie zrezygnuje z promowania się poprzez zabytki i bursztyny, bo to byłaby marketingowa głupota (potencjał wciąż jest zbyt duży), ale ogromnym szczęściem dla miasta jest możliwość dywersyfikowania przekazu. Gdańsk w garści ma propozycje dla młodszych, starszych, zapaleńców historii, fanów sportu, zakochanych w kulturze i szukających okazji do tzw. city breaku. Podobnych możliwości mogą mu pozazdrościć inne ośrodki, włącznie z Warszawą (która przecież nie ma dostępu do morza i jest bardzo droga).