To jedna z największych i najstarszych imprez plenerowych w Polsce i Europie. Co roku zamienia gdańską Starówką w piękne, kolorowe i wielokulturowe miejsce. Jarmark Dominikański przyciąga miliony turystów z całego świata.
755 lat tradycji
Jarmark Dominikański gości na ulicach Gdańska już od ponad 750 lat i organizowany jest zawsze na przełomie lipca i sierpnia. Nie dość, że dni są wtedy ciepłe i długie, to obejmują dodatkowo dzień patrona jarmarku. Impreza została ustanowiona w 1260 roku bullą papieża Aleksandra IV, który nadał tym samym przywilej jej organizowania.
Początkowo Dominikanie organizowali Jarmark na Placu Dominikańskim, ale gdy wydarzenie zaczęło się rozwijać, przenieśli je w okolice Wałów Jagiellońskich i ul. Długiej.
Jarmark cieszył się tak wielką popularnością w Europie, że setki statków z kupcami przypływały do Gdańska, by sprzedawać swoje wyjątkowe towary. Na imprezie pojawiała się też bogata szlachta i sam król. Można tu było kupić dosłownie wszystko – ceramikę, tkaniny, przyprawy i oczywiście bursztyny.
Jarmark organizowany był bez przerwy przez setki lat. Dopiero tragiczne wydarzenia II wojny światowej i później okres stalinizmu spowodowały, że zniknął on z Gdańska na 33 lata.
Impreza została przywrócona w 1972 roku i wówczas była raczej wielkim bazarem. Dopiero od kilkunastu lat organizowana jest w formule średniowiecznego jarmarku, pełnego dobrej zabawy, jedzenia i unikatowych towarów.
Jarmark to nie tylko handel
Jarmark Dominikański cieszy się ogromną popularnością także wśród zagranicznych gości. Obok niemieckiego Oktoberfestu jest to bowiem największa plenerowa impreza w Europie. W 2013 roku odwiedziło ją aż 6 milionów turystów (rekordowy pod względem liczby gości był jednak rok 2007, kiedy do Gdańska zjechało aż 8,5 miliona osób). W czym tkwi taki sukces? Na pewno w różnorodności, bo dziś Jarmark to nie tylko spotkanie kupców z klientami, ale także wielka, doskonale zaplanowana i zorganizowana, plenerowa impreza kulturalna.
Przez kilkanaście dni gdańska Starówka tętni życiem od południa do późnych godzin nocnych. Organizowane są wystawy, koncerty, parady, spektakle teatralne i konkursy. Do tego każdego roku na ulicach stoi 1000 kramów ze starociami, antykami, rękodziełem, biżuterią czy regionalnymi potrawami. Turyści wprost uwielbiają na nich szperać i targować się z kupcami.
Swoje wyroby sprzedają tu nie tylko polscy kolekcjonerzy i twórcy, ale też wystawcy z Litwy, Łotwy, Niemiec, Austrii, Szwecji, Izraela czy dalekiego Uzbekistanu, sprzedający swoje regionalne pamiątki.
Dla najmłodszych świetną atrakcją jest wesołe miasteczko, które wzorem lat przedwojennych jest uruchamiane podczas Jarmarku. Dzieci mogą się do woli wyszaleć zwłaszcza, że przygotowywane są dla nich specjalne atrakcje.
Kto zarabia na Jarmarku
Od lat 70-tych ubiegłego wieku Jarmark trwał 2 tygodnie, jednak w 2004 roku podjęto decyzję, by przedłużyć go o kolejny tydzień. Najbardziej ucieszyło to oczywiście tych, którzy na imprezie zarabiają. Cały jarmarczny biznes jest dziś bowiem wart nawet pół miliarda złotych!
Na imprezie zarabiają hotelarze i restauratorzy z całego Trójmiasta. To żniwa także dla taksówkarzy, sklepikarzy i oczywiście samych wystawców. Nic więc dziwnego, że swoje stanowiska chcą tu mieć nie tylko duże firmy, ale też studenci czy emeryci, którzy przez trzy tygodnie są w stanie zarobić tyle, co przez cały rok.
Dla niektórych pobyt na Jarmarku jest jednak na granicy opłacalności. W szczególności dotyczy to np. sprzedawców antyków. Mimo to nie rezygnują z przyjazdu do Gdańska, bo mogą zyskać coś innego – kontakty, które są bezcenne i z pewnością zaprocentują w kolejnych miesiącach czy latach.