Jak odnalazłem Kraków - ale nie odnalazłem Lema

Piotr Kowalczyk
07.09.2015

Jakoś daleki jestem od wszelkich wakacyjnych ekstremów. Nie odpowiadałoby mi ani leżenie na gorącej plaży, ani szlusowanie z ośnieżonego stoku. Organicznie nie nadaję się ani do tego, ani do tego. W młodości urlopy najbardziej lubiłem spędzać w Tatrach (jesiennych) oraz w Krakowie (o dowolnej porze roku). Jednak nawał rozmaitych późniejszych obowiązków skutecznie wyautował mnie z obu tych zakątków naszego pięknego kraju. O Tatry (i inne polskie góry) udawało mi się jeszcze od czasu do czasu zahaczyć; do Krakowa miałem pecha totalnego (a sporadyczne i krótkie przesiadki w tym mieście jedynie zaostrzały mój apetyt). Niedawno jednak dane mi było pojechać na dłuższą delegację do Zakopanego (ale na połażenie po górskich szlakach czasu nie stało) i Krakowa (tu – nałaziłem się do woli).

Zakopane zmieniło się niewiele. Ot, więcej ludzi i knajpek plus zauważalne modernizacje. Tłumy jak zawsze. To swoisty paradoks, że góry typu alpejskiego zajmują u nas raptem powierzchnię równą sporej gminie – i tłok ów jest właściwie nieunikniony (gdy wspomnę nieogarnione szwajcarskie Alpy widziane z okien słynnego Ekspresu Lodowcowego – rozumiem, iż tam bezkarnie można było pobudować tak liczne kolejki linowe i wyciągi krzesełkowe). Krakowa natomiast prawie nie poznałem. „Mój” Kraków – to Kraków całej dekady lat osiemdziesiątych. Liczne wycieczki studenckie i wypady prywatne. Spektakle w Teatrze Starym, łazikowanie po baśniowych zaułkach, przesiadywanie w Jamie Michalika, rozpaczliwe poszukiwanie sklepów lub knajp jakimkolwiek piwem… Przy całej swej wyjątkowości i baśniowości – było to jednak miasto PRL-u. Szare, zaniedbane – nie ponure tylko dlatego, że tak niezwykłego miejsca nie da się przytłoczyć!

Pozytywne zmiany systemowe chyba jednak właśnie w Krakowie stały się zauważalne najszybciej. Już na początku lat dziewięćdziesiątych dawna stolica Polski objawiła się jakoś barwniejsza i ludniejsza. Ja jednak obserwowałem to wszystko już jakby zza szyby, gdyż nagle Gród Kraka stał się dla mnie li tylko stacją przesiadkową. Owszem, zakonotowałem rozbudowę dworca głównego PKP (który wcześniej urągał standardom tak licznie odwiedzanego przez turystów miasta), modernizację Wawelu  i okolic Plant (widzianych głównie z okien samochodu lub autobusu), metamorfozę krakowskiego Kazimierza (będącego przed oscarowym sukcesem „Listy Schindlera” dzielnicą o klimatach nie żydowskich, ale żulowskich) – jednak to wszystko było w biegu, nie był to już „mój” Kraków, ale jakieś jego nowe i nieznane mi oblicze.

Teraz, że sięgnę po sformułowanie miłościwie nam panujących, „odzyskałem” Kraków. Chodząc popołudniami i wieczorami po jego zaułkach – poznawałem, chłonąłem i konotowałem jego obraz dzisiejszy. To znowu jest również „moje” miasto, bo znam i oswoiłem jego aktualne oblicze. Zmieniło się zaś naprawdę bardzo dużo!

Pierwszy szok przeżyłem już wychodząc z dworca. Znikła przelotowa ulica, zniknął – nieśmiertelny zdawałoby się – bar „Smok”. Stoją tam hotel i galeria handlowa (nb. nic pięknego, ale porządkują teren), zaś powstały w ten sposób plac zyskał godnego patrona (otrzymał imię Jana Nowaka-Jeziorańskiego). Drugim szokiem była liczba odnowionych zabytków (Brama Floriańska, kościół Mariacki, Teatr Stary, całe rzędy kamienic) oraz nieprzebrany tłum zagranicznych turystów (ostatnio spotkałem coś podobnego w Pradze – widać naprawdę porzucili ją teraz dla Krakowa!). Trzecim szokiem było bolesne (dla nóg) przypomnienie sobie, że obejście Rynku, Wawelu, uliczek, Plant, Skałki, brzegu Wisły, Kazimierza, cmentarza Rakowickiego, okolic Błoni – to naprawdę równie atrakcyjna, co mordercza dawka turystyki pieszej (nawet przy rozłożeniu tego na kilka dni). Czwarty szok to nocne życie tego miasta (tłum niewiele mniejszy!); o tej porze nasz piękny Gdańsk staje się niestety śpiącą spokojnie prowincją. Piątym szokiem, już bardzo indywidualnym, było poszukiwanie grobu Stanisława Lema po całym cmentarzu Rakowickim (nazajutrz dopiero dowiedziałem się, iż Mistrz spoczął na Salwatorze!).

JPP

Informator Gdańskiego Klubu Fantastyki

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie