Każdy kierowca się zgodzi, że nawigacja jest niezwykle przydatna podczas podróżowania autem – a już zwłaszcza poza granicami naszego kraju. Nikogo jednak nie trzeba przekonywać, że mówimy tutaj o sztucznej inteligencji, która także może się mylić, na przykład w wyniku błędu oprogramowania czy niestaranności jej projektantów. Dlatego doświadczeni kierowcy zwyczajowo korzystają z dwóch nawigacji jednocześnie. Nigdy tego nie próbowałeś? Dowiedz się więc, dlaczego warto.
Klasa nawigacji samochodowej zależy od jakości algorytmu, który oblicza trasę i proponuje kierowcy tę pozornie najlepszą. Jak pewnie wiesz, bardzo różnie z tym bywa. Czasami nawigacje ignorują np. korki, wypadki czy remonty i uparcie kierują nas trasą, która będzie męczarnią dla kierowcy.
Właśnie dlatego zawsze warto skorzystać z różnych podpowiedzi. Gdy jedna nawigacja za nic nie chce poprowadzić Cię lepszą drogą, to druga może stanąć na wysokości zadania i uratować Twój wyjazd.
Nowoczesne nawigacje standardowo wykorzystują dziś dane komórkowe do tego, aby na bieżąco informować kierowcę o utrudnieniach, korkach, wypadkach etc. To bardzo przydatna funkcja, która jednak może być różnie realizowana przez urządzenia poszczególnych producentów.
Nie jest tajemnicą, że niektóre nawigacje wypadają pod tym względem fatalnie, stąd dla własnego bezpieczeństwa dobrze jest korzystać z alternatywnych systemów – na przykład fabrycznego w samochodzie oraz Map Google w telefonie.
Jeśli masz fabryczną nawigację, która fajnie sprawdza się na co dzień, to i tak nie powinieneś całkowicie rezygnować chociażby z wspomnianych już Map Google. Te drugie sprawdzają się znacznie lepiej w sytuacji, gdy oczekujesz nie tylko doprowadzenia Cię do celu, ale też wskazania np. poszukiwanych punktów POI czy firm świadczących konkretne usługi. Pod tym względem narzędzie Google jest wciąż bezkonkurencyjne i warto je traktować, jako swoisty backup dla bazowego systemu nawigacyjnego.