Hory a hrady. Tak Czesi i Słowacy mawiają o swojej ziemi. Po polsku nie brzmi to może tak wdzięcznie, ale oddaje kwintesencję pejzaży kraju naszych południowych sąsiadów: góry i grody, a ściślej góry i zamki: średniowieczne, królewskie warownie, renesansowe siedziby magnatów, barokowe rezydencje cesarsko-królewskiej austrowęgierskiej arystokracji.
Na terytorium, które tylko w znikomej części dotknęły zniszczenia II wojny światowej, historia pozostawiła tyle namacalnych śladów swojego działania, że wystarczyłoby ich na obdzielenie nimi kilku krajów. Nie wiem, czy ktoś policzył dokładnie wszystkie obiekty zabytkowe Czech i Słowacji. Są ich setki, prawie nie ma większej wioski, której nie zdobiłby zamek, pałac, kościół lub przynajmniej dworek sprzed stuleci. Być może właśnie nadmiar takich obiektów powoduje, że wiele z nich znajduje się w opłakanym stanie; gdy ma się czegoś nazbyt dużo, czasem niezbyt się to docenia. Niemały problem stanowią także koszty renowacji i utrzymania. Wpływy z ruchu turystycznego przynoszą zaledwie kilkanaście procent niezbędnych funduszy. Dlatego też pod szczególną ochronę trafiają obiekty największe i najbardziej znaczące, ale i tych jest niemało.
Gdzie warto zajrzeć i co zwiedzić? Oto kilka zdecydowanie najciekawszych. Oczywiście te wymienione poniżej nie wyczerpują listy obiektów naprawdę atrakcyjnych i godnych wizyty – ale chcąc obejrzeć dokładniej tylko tych kilkadziesiąt najważniejszych, trzeba by podróżować pewnie pół roku bez przerwy. A jest się czym zachwycać, gdyż zadziwia nie tylko kunszt budowniczych, ale także harmonijne współistnienie architektury i natury. Średniowieczne twierdze wznoszą na stromych, kilkudziesięciometrowych skałach, nad przełomami górskich rzek, chronione bezkresnymi lasami, porastającymi okoliczne wzgórza. Późniejsze rezydencje, renesansowe i barokowe, otoczone są rozległymi, romantycznymi parkami, sytuowane nad jeziorami, stawami, z daleka od gwaru i chaosu miast. Zwiedzając czeskie zamki można nie tylko zachłysnąć się historią, ale też – przenosząc się w zupełnie inną rzeczywistość - odpocząć od problemów współczesności.
Wizyta w Pradze jest sprawą oczywistą. Trudno byłoby wypowiadać się o Czechach, nie znając stolicy kraju. Tym bardziej, że należy do największych i najciekawszych miast Europy. Hradczańskie wzgórze zamkowe nie wymaga reklamy. To po prostu trzeba zobaczyć. Najstarsza siedziba władców Pragi do dziś spełnia funkcję reprezentacyjną – w skrzydle pałacu urzęduje prezydent republiki. Większą część kompleksu tworzą klasycystyczne budowle z czasów panowania habsburskiego w Pradze i w Czechach. W starszym, gotyckim fragmencie budowli znajdziemy akcent polski – Salę Władysławowską, wzniesioną przez Władysława Jagiellończyka, do dziś największą salę zamku, wykorzystywaną podczas oficjalnych spotkań o randze państwowej. Nad obiektami zamkowymi i pałacowymi dominuje charakterystyczna, strzelista sylwetka katedry św. Wita, budowanej przez kilka stuleci, począwszy od połowy XIV w., skończywszy na latach dwudziestych XX wieku.
W okolicach Pragi warto odwiedzić rejon Czeskiego Krasu. To jakby czeska „dolina Loary”, a podobieństwo tym większe, że okolicę również przecina rzeka – szerokie nurty Berounki płyną poniżej średniowiecznych twierdz Karlsztejnu i Křivoklatu. Neogotycki zamek Konopiszte nie leży wprawdzie nad rzeką, ale za to u podnóży wzgórza, na którym zbudowano królewską siedzibę, rozciąga się jezioro. Każdy z tych trzech obiektów ma swój niepowtarzalny urok i własną specyfikę.
Karlsztejn szczyci się sławą najpotężniejszej warowni i skarbnicy królewskiej, z czasów Karola IV.
Więcej zdjęć zamieszczmy w fotogalerii EUROPA /Czechy.
Gotycki Křivoklat zaskakuje związkami z Polską – władał nim Władysław Jagiellończyk, pozostawiając zamek rozbudowany w stylu gotyckim, włącznie z największą salą , podobną do sali jego imienia na Hradczanach.
Konopiszte zachwyca wspaniałym wyposażeniem wnętrz, olbrzymimi zbiorami kolekcjonerskimi z podróży po świecie austriackiego monarchy, emanuje romantyzmem niezwykłego, morganatycznego małżeństwa cesarza Franciszka Ferdynanda i hrabianki Zofii Chotek.
W pobliżu pogranicza polsko-czeskiego, na przedgórzu Sudetów, także nie brakuje zabytków - zamki przeważnie też ulokowane są na wzniesieniach ponad dolinami rzecznymi. Nachod leży nad Metują; Chlumec, należący do rodu Kinskich, usytuowano nad Čidliną; zbudowany w stylu windsorskiego neogotyku Hradek u Nechanic ulokowano w pobliżu Bystricy; renesansowe Opoczno, przypominające nasz Wawel, wznosi się nieopodal dopływu Orlicy. W Kraju Środkowoczeskim, ponad dopływem Łaby, rozłożyła się Kutna Hora z gotyckim dworem królewskim i barokowym zamkiem władców, z kopalnią srebra i wspaniałym kościołem św. Barbary, ufundowanym przez miejscowych górników. Wspaniałych wrażeń estetycznych dostarczają także zabytki południowych Czech – położone nad Wełtawą: gotycka Hluboka, w stylu windsorskim, dziś łącząca funkcje muzealne z hotelowymi i gastronomicznymi oraz niezwykle malowniczy, barokowy Czeski Krumlow.
Południowe Morawy, na pograniczu czesko-austriackim obfitują w siedemnasto i osiemnastowieczne rezydencje magnaterii z rodów skoligaconych z Habsburgami. Pograniczne pojezierze kryje w swych zakątkach perełki architektury: Lednice – obszerny, neogotycki pałac i rozległy park nad jeziorem (wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO) oraz Valtice – olbrzymią barokową rezydencję, w wiosce, zapomnianej przez Boga i ludzi, na niewielkim wzgórzu wśród winnic, zaledwie kilka kilometrów od granicy. W tym ostatnim, oprócz muzeum wnętrz, ulokowano także spore muzeum winiarskie, w którym wizyta połączona jest z degustacją morawskich trunków.
Aby dopełnić obrazu trzeba tu jeszcze dodać, że w większości zamków zwiedzanie jest w oryginalny sposób urozmaicane. Po obiektach często oprowadzają turystów przewodnicy w strojach z epoki, z sal płyną dźwięki klawesynu, fortepianu lub gitary, a nierzadko w jednej z komnat na trasie odbywa się minikoncert. Oczywiście zamkowe obiekty stanowią wspaniałą scenerię dla filmów – i to nie tylko historycznych, toteż zdarza się, że ekipy z kamerami nieco utrudniają delektowanie się urokiem tych malowniczych miejsc. Popularne stały się też wizyty nowożeńców. W tej dziedzinie przoduje Karlsztejn – chyba nie ma dnia, by na dziedzińcu nie udało się spotkać ślubnego orszaku. Do dobrego tonu należy sesja zdjęciowa młodej pary na tle historycznych elewacji i przyjęcie dla weselnych gości w murach średniowiecznego zamku.