Kim jest „żebroturysta”?

Andrzej Winnicki
26.07.2019

„Żebroturystyka” staje się bardzo modnym sposobem na tanie, a czasami wręcz darmowe spędzanie wakacji. Przodują w tym zwłaszcza osoby młode, studenci i uczniowie, którzy chcą realizować swoje podróżnicze pasje pomimo pustego portfela. Warto przyjrzeć się bliżej temu zjawisku, ponieważ coraz więcej turystycznych destynacji wypowiada wojnę „żebroturystyce” (np. indonezyjska wyspa Bali).

„Żebroturysta”, czyli kto?

„Żebroturystów” można podzielić na kilka kategorii. Są to osoby, które:

  • Nie mają pieniędzy na wyjazd i szukają sponsorów, najczęściej w Internecie
  • Są w stanie opłacić podróż, ale nie stać ich już na pobyt (noclegi, jedzenie)
  • Pomimo posiadania pieniędzy chcą zwiedzać świat jak najtaniej, wykorzystując dobroć innych osób

Z „żebroturystyką” można się zetknąć we wszystkich krajach świata, również w Polsce. Osoby, które preferują ten specyficzny typ podróżowania, potrafią być bardzo nachalne, ale znacznie częściej wykazują się po prostu kreatywnością, szukając przeróżnych sposobów na tanie czy darmowe zwiedzanie świata.

„Żebroturysta” na przykład nigdy nie płaci za jedzenie. Po dostaniu się na miejsce chodzi od restauracji do restauracji i pyta o możliwość otrzymania posiłku w zamian za np. pozmywanie naczyń. Nie brakuje i takich, którzy bez żadnych ceregieli żebrzą o jedzenie i pieniądze, choć w swoich krajach mają pracę i nie muszą się martwić tak przyziemnymi sprawami, jak napełnienie żołądka.

Po co to robią?

Powód jest oczywisty: „żebroturyści” mają bardzo ambitne plany podróżnicze, jednak nie stać ich na ich urzeczywistnienie w standardowy sposób. Szukają więc różnych sposobów, by nie płacąc praktycznie za nic zwiedzić kawałek świata.

Dają ogłoszenia w Internecie, że szukają kogoś, kto podwiezie ich do punktu A, da nocleg, pozwoli rozbić namiot etc. Wertują fora internetowe w poszukiwaniu darmowych atrakcji turystycznych oraz miejsc, w których można się za darmo przespać. Nie pogardzą opuszczonym budynkiem, a nawet domkiem dla dzieci na placu zabaw. Chętnie biwakują na plaży.

„Żebroturystyka” nie jest jeszcze zjawiskiem masowym, ale coraz lepiej dostrzegalnym. Z tego też powodu władze niektórych miast czy regionów postanawiają z nią walczyć i np. wprowadzają przepisy nakazujące turystom przylatującym do danego kraju okazanie potwierdzenia rezerwacji hotelu. Wszystko po to, aby zniechęcić kolejnych amatorów darmowego podróżowania.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie