Według najnowszych danych, aż 187 krajów na świecie ma wodę, która jest niezdatna do picia. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że tylko z powodu biegunki wywołanej spożyciem skażonej wody, rocznie umiera 850 tysięcy osób. Problem jest na tyle poważny, że każdy turysta czy podróżnik wybierający się do krajów z niską jakością wody, powinien być bardzo wyczulony na to, co i w jakich okolicznościach pije.
Turyści, którzy wybierają egzotyczne kierunki podróży, w zasadzie powinni się przyzwyczaić do tego, że na każdym kroku muszą zwracać baczną uwagę na to, co jest im nalewane do szklanek i jaką wodą np. płuczą zęby. Spośród krajów z fatalną jakością wody zdecydowana większość leży w Azji oraz Afryce. Ostrzeżeniami objęte są też prawie wszystkie państwa położone w Ameryce Południowej, Meksyk i kraje leżące na Morzu Karaibskim.
Zła jakość wody jest spowodowana różnymi czynnikami. Przede wszystkim słabo rozwiniętą infrastrukturą wodociągową. Woda jest pozyskiwana prymitywnymi metodami, często pochodzi z niezabezpieczonych, płytkich studni lub – o zgrozo – prosto z zanieczyszczonych rzek.
Wybierając się na wakacje do dowolnego kraju poza Europą, Australią i Ameryką Północną, nigdy nie pij wody prosto z kranu. Nie używaj jej też do mycia zębów. W krew powinien Ci wejść odruch sięgania wyłącznie po wodę butelkowaną.
Udając się do restauracji, a nawet korzystając z hotelowego baru, zawsze proś, aby podano Ci drinka czy sok bez lodu. Niemal na pewno został on wyprodukowany z wody kranowej, co rodzi poważne ryzyko zatrucia.
Uważać trzeba też na wodę butelkowaną, zwłaszcza sprzedawaną na ulicznych straganach. W wielu krajach praktykuje się swoisty „recykling” plastikowych opakowań, polegający na ponownym napełnieniu butelki wodą z kranu. Spragnieni i zmęczeni zwiedzaniem atrakcji turyści tracą czujność, kupują skażoną wodę, a potem mają szczęście, jeśli skończy się to tylko lekkim zatruciem żołądkowym.
Tak naprawdę dobrą praktyką jest sięganie wyłącznie po wodę butelkowaną niezależnie od tego, do jakiego kraju się wybierasz. Należy pamiętać o tym, że flora bakteryjna w takiej Australii znacznie różni się od naszej. Spożycie pozornie bezpiecznej wody może się więc skończyć rewelacjami żołądkowymi, które potrafią zrujnować skrupulatnie zaplanowane wakacje.