Wenezuela: kierunek tylko dla odważnych!

Piotr Kowalczyk
27.08.2018

Wycieczka do Wenezueli? To brzmi niemal jak szaleństwo, a jednak nie brakuje osób, które rzeczywiście rozważają obranie tego kraju za kierunek swojej kolejnej podróży. Wenezuela przeżywa ogromny kryzys gospodarczy, ale za biedą i wypaczonymi ideami socjalistycznymi kryje się też dziewicza przyroda oraz zachwycające wybrzeże Morza Karaibskiego. Czego można się spodziewać po wylądowaniu na miejscu? Czy to rzeczywiście kierunek tylko dla odważnych lub nierozsądnych?

Rekordy hiperinflacji

Jeszcze w latach 80. XX wieku Wenezuela należała do najbogatszych krajów Ameryki Łacińskiej. Źródłem jej dobrobytu były ogromne złoża ropy naftowej. Uzależnienie gospodarki od wydobycia i sprzedaży tylko jednego surowca okazało się jednak poważnym błędem. Gdy ceny ropy spadły, Wenezuela wpadła w kryzys finansowy, co zrobiło pole dla ruchów socjalistycznych. Na fali społecznego buntu do władzy doszedł Hugo Chavez, który rządził krajem przez kolejne dziesięciolecia.

Wenezuela jest klasycznym przykładem państwa socjalistycznego, które nie jest w stanie normalnie funkcjonować w warunkach kapitalistycznej gospodarki. Kolejne kryzysy, rosnące niezadowolenie społeczne, wreszcie skrajne zubożenie społeczeństwa – nawet to nie odsunęło socjalistów od władzy, na co oczywiście największy wpływ ma proceder fałszowania wyników wyboru i tępienia opozycji. Efekt? Dziś Wenezuela jest jednym z najbiedniejszych państw świata i zmaga się  hiperinflacją sięgającą miliona procent.

Benzyna za darmo, ale żyć się tam nie da

W Wenezueli rzeczywiście można tankować praktycznie za darmo (cena litra benzyny jest tylko symboliczna), ale pozostałe produkty są ekstremalnie drogie – zwłaszcza w relacji do zarobków. Wspomniana inflacja jest dużą przeszkodą dla turysty. Dochodzi do absurdalnych sytuacji, gdy 100 dolarów w poniedziałek, we wtorek jest już warte np. dziesięć razy mniej. Trudno więc zaplanować sobie realny budżet podróży.

Wysoki poziom przestępczości

To ogromny problem, zwłaszcza dla turystów,  którzy chcą czuć się bezpiecznie podczas podróży. W Wenezueli, zwłaszcza w Caracas, na porządku dziennym są porwania dla okupu, napady rabunkowe, a nawet zabójstwa. Policja jest skorumpowana, a do tego ma bardzo ograniczone możliwości walki z  przestępcami. W kraju notorycznie obowiązuje stan wyjątkowy, dlatego zwiedzanie go na własną rękę jest ekstremalnie niebezpieczne.

Właściwie jedynym sensownym pomysłem na zobaczenie kawałka Wenezueli, jest wynajęcie lokalnego przewodnika – koniecznie Wenezuelczyka. Jego zadaniem będzie nie tylko pokazywanie zabytków i cudów przyrody, ale też zażegnywanie groźnych sytuacji gdy chronienie turystów przed nieświadomym wpadnięciem w kłopoty.

Los Roques: dlatego wato tam pojechać!

Największym skarbem Wenezueli, oczywiście poza ropą naftową, jest dziewicza przyroda. Państwa nie stać na zurbanizowanie atrakcyjnych terenów na wybrzeżu Morza Karaibskiego, co z jednej strony jest wadą (słabo rozwinięta infrastruktura turystyczna), ale z drugiej zaletą (bardzo mało turystów, nawet w sezonie). Miejscem, które bezapelacyjnie można polecić, jest archipelag Los Roques. To w sumie około 60 wysepek, praktycznie nietkniętych przez człowieka. Są tak bajecznie piękne, że już krótka wizyta na jednej z nich potrafi zatrzeć całe złe wrażenie po doświadczeniach z Caracas.

Wenezuela to bez wątpienia bardzo atrakcyjny kierunek podróży i aż żal, że kraj jest pogrążony w tak głębokim kryzysie, co praktycznie uniemożliwia jego szersze otwarcie się na turystykę.

Na pewno nie polecamy wyjazdu osobom niemającym dużego doświadczenia w podróżowaniu na własną rękę i nieznającym podstaw języka hiszpańskiego. Pamiętajmy też, że Wenezuela znajduje się nad przepaścią całkowitego krachu gospodarczego, co może spowodować nieobliczalne skutki także dla turystów. Ryzyko jest więc bardzo duże.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie