Dlaczego wyjazd na narty w polskie góry jest złym pomysłem? Koronne argumenty

Jerzy Biernacki
23.03.2018

Polska powoli przestaje być narciarskim skansenem. Nasze górskie ośrodki nadrabiają wieloletnie zaległości i coraz częściej oferują przyzwoite warunki na stokach. Od standardów austriackich, włoskich czy francuskich dzieli nas jednak nadal przepaść. Niepokojące jest też to, że uciekli nam sąsiedzi z Czech i Słowacji. Wniosek jest więc smutny: jeśli jesteś zapalonym narciarzem i szukasz ciekawej miejscówki na kolejny wyjazd, to lepiej odpuść sobie polskie góry. Dlaczego? Oto najważniejsze argumenty.

Kolejki!

Nie zrozumie tego ten, kto nie spędził w kolejce do wyciągu kilkudziesięciu minut na mrozie. W takich warunkach w ludziach odzywają się najgorsze przywary: chamstwo, wulgarność, skłonność do przemocy. Po prostu puszczają nerwy. Szczególnie wtedy, gdy w ramach wykupionego czterogodzinnego karnetu, udaje się zjechać z niewielkiej górki 4-6 razy. Koszmar.

Kolejki są efektem wciąż słabo rozwiniętej infrastruktury. Wygłodniali atrakcji narciarze dosłownie rzucają się na każdy w miarę nowoczesny ośrodek narciarski. Uruchomienie sześcioosobowej kanapy jest w naszych górach sporym wydarzeniem. Trudno się więc dziwić, że powstają irytujące zatory.

Słabe trasy

W Polsce mamy jedną trasę narciarską, która daje satysfakcję bardziej wymagającym narciarzom. Mowa oczywiście o Kasprowym Wierchu. Poza tym musimy się zadowolić, w porywach, 2-3 kilometrowymi zjazdami, które trwają 4-5 minut. To zdecydowanie za mało, zwłaszcza że na dole już czeka kilkunastominutowa kolejka do wyciągu.

Ogromnym problemem jest także brak logicznej sieci nartostrad. W jednej miejscowości można się natknąć na kilka prywatnych ośrodków, które w żaden sposób ze sobą nie współpracują. Trzeba więc kupować osobne karnety, bez możliwości przemieszczania się pomiędzy konkurencyjnymi trasami.

Niepewna pogoda

Ten problem wraca co roku. Zaplanowanie wyjazdu narciarskiego w polskie góry jest podobne do gry w ruletkę. Nigdy nie wiadomo, na co się trafi. Może być metr śniegu i -10°, ale można też być skazanym jedynie na sztuczny puch, który nie każdemu narciarzowi odpowiada. W Alpach ryzyko takiej sytuacji jest wielokrotnie mniejsze.

Polskie ośrodki narciarskie bronią się właściwie tylko jednym: cenami. To jednak także się zmienia i w porównaniu z chociażby czeskimi Karkonoszami, nie wypadamy już tak dobrze. Jeśli możesz sobie pozwolić – finansowo i czasowo – na wypad w Alpy czy słowackie Tatry, nie zastanawiaj się ani chwili. Patriotyzm jest chwalebny, ale w tym przypadku nie warto się nim kierować.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie