Moda na karawaning nie ominęła polskich kempingów. Tych jest coraz więcej, a ich standard powoli zbliża się do tego obowiązującego w Zachodniej Europie. Mimo to wiele osób, które w ostatnim czasie miało okazję spędzić urlop na polskim kempingu, nie ma zbyt dobrych wspomnieć z pobytu. W naszym artykule wyjaśniamy, co jest nie tak z rodzimymi kempingami.
Podstawowym problemem jest to, że wielu Polaków wciąż traktuje kempingi, jako miejsca, w których można szaleć od rana do nocy, swobodnie pić alkohol i urządzać sobie całonocne imprezy. We Włoszech czy w Chorwacji jest to nie do pomyślenia, w Polsce nadal jest na to społeczne przyzwolenie.
Tym, co szczególnie szokuje na polskich kempingach, są cenniki. Te w ogóle nie odbiegają od europejskiej średniej, a wręcz bywają znacznie wyższe. 200-300 złotych za dobę pobytu pod namiotem czy w przyczepie to jednak lekka przesada.
Tutaj sporo się zmienia na lepsze, ale wciąż próżno szukać w naszym kraju kempingów wzorowanych na tych włoskich, chorwackich czy hiszpańskich. Dominuje standard klasycznego pola namiotowego, co oczywiście nie każdemu będzie odpowiadać.
Na to właściciele kempingów nie mają oczywiście wpływu. Loteryjna pogoda w Polsce każe jednak poważnie przemyśleć, czy naprawdę warto spędzić wakacje na kempingu w naszym kraju, a już szczególnie pod namiotem, co przy deszczowej aurze może zamienić urlop w koszmar.